Głos ten wstrzymał odchodzących; stanęli jak wryci i czekali, co nastąpi. Dziwne i niezrozumiałe wyrazy przejęły obecnych mimowolnym szacunkiem. Baltazara zaś wzruszyły do głębi. Starzec czuł to wyraźnie, że danem mu było ujrzeć raz jeszcze Zbawiciela świata. Niezłomna wiara, która go już tyle łaskami obdarzyła, zamieszkując w jego sercu, dała mu w tej chwili łaskę widzenia Tego, którego niedołężne oczy jego towarzyszy nie były godnemi podziwiać; słowem, widział i poznał tego, którego szukał. Byłże to cud? Wolno go nazwać zdolnością duszy, co wyrosła wśród innych okoliczności, a tem samem wniknęła w zaświatowe krainy; wolno przypuszczać, że zasłużył na taką nagrodę życiem przykładnie świętem, życiem zaprawdę cudownem. Dość, że danem mu było oglądać ideał swej wiary w doskonałym kształcie, z obliczem, w wieku i ubraniu, jakie temu ideałowi odpowiadały. Co za szczęście, co za radość! do spełnienia wszelkich marzeń starca potrzeba tylko jeszcze wzajemnego spojrzenia i zrozumienia.
Jedno już się stało, bo wzrok nieznanego spoczął na sędziwem obliczu Mędrca, gdybyż jeszcze znalazło się drugie, coby zarazem było potwierdzeniem jego wiary. Życzeniu stało się zadość, bo właśnie, jakby dla upewnienia drżącego Egipcyanina, Nazarejczyk powtórzył okrzyk:
— Oto Baranek Boży, oto który gładzi grzechy świata!
Na te słowa padł Baltazar na kolana, nie potrzebując innego tłómaczenia. Nazarejczyk zdawał się to wiedzieć, bo odwrócił się do otaczających i mówił dalej: Tenci jest, o którymem powiadał. Idzie za mną mąż, który stał się przede mną, i pierwej był niż ja. A jam Go nie znał; ale iżby był objawion w Izraelu, dlategom ja przyszedł, chrzcąc wodą. Iżem widział ducha zstępującego jako gołębia z nieba i został na Nim. A jam go nie znał: ale który mię posłał chrzcić wodą, Ten mi powiedział: Na którego ujrzysz Ducha zstępującego i na nim zostającego, Ten jest, który chrzci Duchem świętym. A jam widział i dałem świadectwo, że Ten jest Syn Boży.[1]
- ↑ Św. Jan I. 30-34.