Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/423

Ta strona została skorygowana.

tylko narzędziem w jej ręku. Ona marzy o wielkości, Rzym zaś jest celem tych marzeń; on jest dla niej synem duumwira Aryusza, nie Hura, księcia Jerozolimy.
Estera nie próbowała niewierzyć tym słowom, tem mniej zaprzeczyć; przeciwnie, czując iż są sprawiedliwe, zawołała:
— Ratuj go, ojcze! jeszcze nie zapóźno!
Kupiec uśmiechnął się z powątpiewaniem i rzekł:
— Tonącego można ocalić, ale zakochanego nie uratuje nikt i nigdy.
— Mój ojcze, masz wpływ nad nim. Zważ, że on sam na świecie. Ostrzeż go przed niebezpieczeństwem; powiedz mu, jaką jest.
— Być może, że zdołałbym go od niej odwrócić, czyż przez to zwróci się ku tobie? Nie! — tu przymknął powieki. — Jam sługa, jako byli pokoleniami całemi ojcowie moi, a przecież niemiałbym dość pokory, aby rzec: Patrz, panie, oto moja córka! Piękniejszą jest niż Egipcyanka i tkliwiej cię kocha. — Nato za wiele żyłem i za dużo miałem znaczenia. Słowa te spaliłyby mi język, odwieczne kamienie na wzgórzach odwróciłyby się ode mnie. Nie, jeszcze raz nie! Na Patryarchów, wolałbym raczej spocząć wraz z tobą tam, gdzie matka twoja śpi snem nieprzerwanym!
Rumieniec oblał twarz Estery.
— Nie myślałam, abyś mu to miał powiedzieć, mój ojcze. Jam się troszczyła o niego i jego szczęście, a nie o siebie. Gdym miała śmiałość pokochać go, chcę być godną jego szacunku, to jedno może moje zuchwalstwo uniewinić. Teraz pozwól, niech przeczytam pismo.
— Prawda, że należy przeczytać.
Zabrała się tem spieszniej do czytania, że chciała jak najprędzej urwać rozmowę tak drażliwą.

8. Nizan.

„Na gościńcu, co wiedzie z Galilei do Jerozolimy.
„Nazarejczyk przybywa. Z Nim, choć bez Jego wiedzy, prowadzę mój legion — drugi podąża w niewielkiej odległości. Uroczystości wielkanocne dają powód do zebrań, ujdziemy uwagi. Gdyśmy wyruszali, mówił: „Idziemy do Jerozolimy, aby się wypełniło, co jest napisane przez proroki.“