Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/461

Ta strona została skorygowana.

— Jestżem tak mało do mych współbraci podobny? — zapytał obojętnie.
— Wszak wszyscy bohaterzy są Rzymianami — dodała grzeczniej.
— Spodziewam się, że dlatego powiesz mi, co więcej jest ci o mnie wiadomem.
— Podobieństwo to dużo dla mnie znaczy i za nie gotowam cię uratować.
— Mnie uratować?! To dziwne!... Od czego, przed czem?
Głos jej stał się cichy i słodki; tylko gwałtowny ruch małej, w jedwabny trzewik obutej nóżki przypominał, że trzeba się mieć na baczności.
— Znałam Żyda, zbiegłego galernika, który zabił człowieka w pałacu Iderne... — zaczęła wolno.
Ben-Hur słuchał zdziwiony.
— Ten sam Żyd zabił rzymskiego żołnierza tu w Jerozolimie; ten sam Żyd ma trzy legiony złożone z Galilejczyków, gotowych do pochwycenia mieczy przeciw namiestnikowi rzymskiemu. Szeik Ilderim jest jednym z jego stronników.
Tu przysunęła się bliżej i mówiła dalej, prawie szeptem.
— Żyłeś w Rzymie... przypuśćmy, że powtórzę to komuś, kogo znasz... Ha! — bledniejesz?
Cofnął się z wyrazem, który łatwo wyobrazić sobie możemy na twarzy człowieka, co mniemał, że bawi się z swawolnym kotkiem, tymczasem trafił na tygrysa. Ona zaś mówiła dalej.
— Znają cię w przysionkach pałacu cesarskiego i znasz Sejanusa. Przypuść, proszę, że mu się to powie i poprze dowodami w ręku — choćby i bez dowodów — dość będzie, gdy usłyszy, że ten Żyd jest najbogatszym człowiekiem Wschodu, ba, raczej całego państwa. Jak mniemasz, czy ryby Tybru miały kiedy lepszą ucztę? A jakież igrzyska byłyby w cyrku! Wielką sztuką rzymskiej polityki jest bawić Rzymian, drugą sztuką — mieć czem bawić, a byłże kiedy artysta, coby w sztukach dorównał Sejanusowi?
Ben-Hur starał się zachować spokój.
Pragnąc ci zrobić przyjemność, piękna córo Egiptu, uznaję twą przebiegłość, co więcej, czuję się w twej mocy. Wiem, że względu na