— Nie u mnie, nie u mnie — zawołał.
W tej chwili widział zapewne blade i straszne widma pomordowanych dzieci, pokonując jednak wzruszenie, rzekł:
— Gdzie jest ten nowy król?
— Tego właśnie pragniemy się dowiedzieć.
— Przynosicie mi dziwną wieść — zagadkę od Salomonowych trudniejszą. — Tu zamilkł na chwilę, a potem mówił dalej:
— Jak widzicie, jestem podeszłym w wieku, w którym ciekawość jest tak niepokonaną jak w dzieciństwie; żartować z nią byłoby okrucieństwem. Powiedzcie, co więcej wiecie, a uczczę was jako sobie równych, jak król czci króle. Powiedzcie mi wszystko, co wiecie o nowonarodzonym, a pójdę z wami szukać Go; a gdy Go znajdziemy, zrobię co zechcecie, przywiodę Go do stolicy, nauczę sztuki panowania, użyję moich wypływów u Cezara na jego korzyść i chwałę. Przysięgam, że zazdrość niepostanie między nami. Powiedzcie mi tylko, jakim sposobem, oddzieleni morzem i pustynią, mogliście o Nim usłyszeć.
— Powiem ci prawdę, królu.
— Mów — rzekł Herod.
Baltazar powstał i rzekł głosem uroczystym.
— Widoczna w tem ręka wszechmocnego Boga.
Po twarzy Heroda przebiegł cień trwogi.
— On kazał nam przyjść tu, obiecując, że znajdziemy Zbawiciela świata; że Go zobaczymy, oddamy Mu cześć i będziemy o Nim świadczyć, a jako znak każdemu z nas danem było widzieć gwiazdę Jego, a Duch Jego był z nami i teraz, o królu, Duch Jego jest i tu obecny.
Uczucie pełne zdziwienia opanowało trzech Mędrców. Grek z trudnością powstrzymywał radość swoją, Herod natomiast badał wzrokiem twarz każdego z nich a zdawał się być coraz podejrzliwszym i więcej niezadowolonym.
— Drwicie ze mnie — rzekł. — Nie mogę inaczej sądzić, chyba powiecie mi co nastąpi po przyjściu nowego króla.
— Odkupienie.
— Od czego?
— Od grzechów.
— Jak?
Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/48
Ta strona została skorygowana.