Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/507

Ta strona została skorygowana.

— Zostań, proszę, zaczekaj na mego męża; on nie chowa urazy do ciebie i szukał cię wszędzie. Zostań, będziemy ci przyjaciółmi — myśmy chrześcianie.
Ale Iras odmówiła.
— Zostaw mnie — rzekła — jestem, czem być chciałam, wnet się wszystko skończy...

— Nie masz — pytała dalej Estera — jakiego życzenia, którebym spełnić mogła?
Egipcyanka łagodniała za każdem jej słowem, coś niby uśmiech zabłąkało się na jej ustach i jakoś dziwnie spojrzała na dzieci.
— Pragnęłabym czegoś — rzekła.
Estera ścigała jej wzrok i szybko odparła:
— Uczyń, jako pragniesz.
Iras zbliżyła się do dzieci, uklękła na lwiej skórze i okrywała je pocałunkami. Wstając zwolna, patrzyła na nie z uczuciem, potem