— Bogowie! — odparł Messala. — Czyż koniecznie trzeba być starym, aby pałać nienawiścią? Oto macie go, a wraz z nim matkę i siostrę!... całą rodzinę!
W uczuciu miłości dla matki i siostry, zapomniał Juda o sprzeczce jaką miał z Messalą, więc błagał:
— Pomóż im, Messalo! Pomnij na naszą przyjaźń w dziecięctwie. Ja, Juda, proszę cię, błagam. — Rzymianin udał, że nie słyszy; a potem zwrócił się do oficera.
— Nie jestem tu już potrzebny. Na ulicy jest więcej do roboty. Niech przepada Eros, górą Mars!
I wyszedł, Juda zrozumiał wykrzyknik i z goryczą w duszy modlił się, mówiąc:
— Gdy nadejdzie godzina Twej pomsty, o Panie, niech moją będzie ręka, która ją wykona.
Przezwyciężając samego siebie, zbliżył się do oficera i błagał:
— Panie, kobieta, której jęki słyszysz, jest moją matką. Ocal ją wraz z córką! Bóg jest sprawiedliwym; odda ci miłosierdzie za miłosierdzie.
Słowa te wzruszyły wojownika, bo zawołał:
— Do fortecy z kobietami! Nie czyńcie im krzywdy, zażądam ich od was! Weźcie sznury — rzekł dalej do tych, którzy pilnowali Judy — związać mu ręce i wyprowadzić stąd; nie ujdzie on kary. Nieszczęśliwą matkę wyniesiono. Tirza, skamieniała z boleści, poszła ze strażą bez oporu. Juda pożegnał je wzrokiem pełnym boleści i zakrył twarz rękoma, jakby chciał tę straszną chwilę zachować wiecznie w pamięci. Płakał pod osłoną rąk, nikt łez jego nie widział.
Wśród bólu i przerażenia zaszło w nim coś, co zaprawdę nazwać można cudem. Dotąd usposobienie młodego Izraelity było prawie kobiecem — wiódł bowiem życie szczęśliwe, prócz miłości dla matki i siostry innych uczuć nie znał. Teraz, gdy podał ręce, aby je związano, znikły urojenia dziecięce; nagle dojrzał, stał się mężczyzną.
Na odgłos trąby, która zabrzmiała w podwórzu, opuścili żołnierze terasy. Wielu nie śmiało ukazać się z łupem w szeregu, porzucili więc zdobycz na ziemię, zasiewając drogę najcenniejszymi przedmiotami.
Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/95
Ta strona została skorygowana.