Strona:Liote.djvu/015

Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —

zostawi (zacne ojczysko twoje, znakomity pedagog! — tak gorliwie próżne łby ludzkie nabijał mądrością, że nigdy się nie obejrzał na próżnię własnej kieszeni).
Liote wydawała się zamyśloną. Czy był to «cień serdecznej zadumy», która jest podstawą twojej wiary w jej stałość — nie wiem; zauważyłem, iż kilkakrotnie dotykała paluszkami makaty, cofając je szybko, jakby ją parzyła, ale paluszki znów tam wracały i ślizgały się po barwnych deseniach materyi.
Tayotomi wyciągnął ze szklannego pudełka olbrzymiego karalucha (tak sądzę przynajmniej), usadowił go na dłoni i pieścił okiem.
— Zachwycający okaz — rzekł — poszukiwałem podobnego całe lat pięć, lecz, niestety, w naszych stronach niema ich wcale; trzebaby się udać na wybrzeża jeziora Biwaa.
Jeszcze chwila, i biedaczysko wygadałby się, że podobne przejażdżki są dla niego za kosztowne, ale na skutek spojrzenia córki snać ugryzł się w język. Mimo to Matsuma w lot wyzyskał sposobność.
— Rozkoszą dla mnie będzie, gdy czcigodny Tayotomi zechce dla swych wycieczek skorzystać z mego statku spacerowego: jest