Strona:Liote.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.
— 45 —

Jedno z tych stworzeń Boskich, które można widzieć codzień — a nigdy nie zauważyć.
Przekonany jestem, że mnóstwo ludzi, codzień bułki z jej koszyka wybierających, nie znało dobrze ani brzmienia jej głosu, ani rysów twarzy. Spotkawszy ją bez koszyka, inaczej ubraną, nie w codziennej, wyblakłej, zbrudzonej i obszarpanej u dołu spódnicy, a zwłaszcza bez tej czarnej, włóczkowej chustki, którą obwiązywała sobie głowę, wielu niewiedziałoby, iż mija swoją roznosicielkę chleba.
Znano ją, jak się zna rzecz jaką. Każdy rozumie, iż koszyk z bułkami sam nie będzie latał od domu do domu. Trzeba się z tem zgodzić, iż ktoś musi go nieść. Szczerze mówiąc jednak, zajmowała ludzi tylko zawartość koszyka.
Byli stali odbiorcy pieczywa, którzy nie wiedzieli nawet, jak zowią się matka i córka. Żydówki. Żydówka stara, Żydówka młoda. «Nie piekłam wczoraj chleba, muszę go wziąć od Żydówki» — mówiono; albo: «Nie widzieliście tam gdzie Żydówek z chlebem?»
Gdy którego dnia nie chodziły razem po