Strona:Liote.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.
— 105 —

szego potomka; pani przywiązuje zabobonną wiarę do błogosławieństwa żebraka. Sama wybierała dla niego kawałek soczystej pieczeni, do którego dokładała skrzydełko kurczęcia.
— To dla naszego biednego.
Lokaj Antoni, młody drab o bezwąsej, pucołowatej twarzy, odnosi do kuchni talerz z kąskami i zjada je w obecności Sitoka, mówiąc z filuterną minką:
— Pyszne, pyszne, doprawdy nasza pani bardzo wam sprzyja.
Jest wielkim smakoszem, oblizuje się, cmoka i pospiesznie otarłszy usta, biegnie z powrotem do jadalni. Tu napotyka pytające spojrzenie młodej kobiety.
— Oh, proszę jaśnie pani, biedny kaleka mówi, że ta polędwica pokrzepi go na cały tydzień.
Jest to kompromis pomiędzy nimi obydwoma. Lokaj zabiera sobie pieczyste żebraka, ten zaś w zamian otrzymuje podwójną porcyę sztuki mięsa, przerastałej łojem, którą bardzo lubi. Zapewne nie odmówiłby również kawałka polędwicy i nie bez żalu patrzy, jak znika ona w ustach innego smakosza, ale człowiek rozsądny idzie drogą najmniej-