Strona:Liote.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.
— 107 —

broczynności nie bierze na seryo, bawią się tylko doskonale osobą żebraka, w czem on sam dopomaga, odchylając z nieopuszczającą go nigdy ostrożnością rąbek własnego cynizmu.
Co prawda, gdyby nawet ukazał głębię swego zepsucia, nie zadziwiłby »pani« domu, która przejrzała go odrazu, nawskroś. Ta młoda kobieta o słodkich, głębokich oczach — bez najmniejszej trudności odgadła całe aktorstwo Sitoka i nurtujące w nim instynkty.
Pewnego razu pokojówka podpatrzyła żebraka, gdy skrycie głaskał spódnicę jej pani, rozpostartą do prasowania, kiedyindziej widziała jak z lubością wetknął nos w jej bieliznę, przygotowaną dla praczki, jak grzebał w stosie koszul, delektując się ich wonią.
— Ależ ja dokonale wiedziałam, że on jest taki — roześmiała się młoda kobieta, wysłuchawszy odkrycia pokojówki — dosyć mi było raz jeden na niego spojrzeć. On ma zabawne iskierki w spojrzeniu, zwłaszcza kiedy sobie podpije.
Bawiło ją to, iż przejmuje pożądliwością żebraka, że to zapachu jej ciała szuka on w bieliźnie: zresztą odnajdywała w nim tysiące stron komicznych. Pokładając się ze