ta dziewczyna była kaleką niezdolną utrzymać się na swych nogach, uschniętych do kolan i wyglądających, jak piszczele obciągnięte skórą. Nie chodziła, tylko czołgała się, albo kucnąwszy i oburącz swe zgięte kolana obejmując, posuwała się w sposób, przypominający nieco skoki żaby.
Żałosne wtedy, rozkrwawiające serce sprawiała wrażenie, ale sąsiedzi, oswojeni z jej widokiem, nazywali ją tylko małą ropuchą.
Gdybyż przynajmniej była brzydką, lecz jakby dla uczynienia tym zjadliwszem szyderstwa losu, ciało jej do połowy rozwinęło się prawidłowo; nie brak było dziewczęcego wdzięku jej kształtnej, dość pełnej piersi, a główkę miała bardzo ładną, oczy wielkie i daleko bardziej uduchowione, niż u siostry.
— Staśka, może ty jesteś jaka zaczarowana królewna? — pytali ją łobuzy.
— Może jak ciebie ktoś taki jeden pocałuje, to czary odejdą i ty pójdziesz do tańca na zdrowych nogach.
Całował ją kto chciał, póki była młodszą i głupiuchną. Gdy tylko wypełzała na podwórze, lub gdy zoczono ją w bramie, pierwszy lepszy chłopak podbiegał do niej z tyłu,
Strona:Liote.djvu/125
Ta strona została uwierzytelniona.
— 121 —