Strona:Liote.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.


IX.

Z początku oskomę budziła w Sitoku starsza, Bronka. Przyglądał się jej z iskierkami w połyskujących tłustawym blaskiem oczach. Rychło jednak osądził, że ta dziewczyna przeznaczona jest na kochankę dla jakiego łobuza, który nożem staczać będzie o nią walki z kamratami; począł więc myśleć o młodszej i zrobił odkrycie, że w kalectwie jej tkwi coś podniecającego.
Starsza pewnego dnia znikła z domu.
Wszyscy wiedzieli, że to nastąpiło za sprawą młodego, o zuchwałym wyglądzie draba, z którym poprzednio często ją widywano.
Ojciec już oddawna uczuwał zupełną swą niemoc w zapasach z następującą nań siłą jakąś, dążącą do rozproszenia resztek jego nędznego ogniska rodzinnego. Coś się zawzięło, by rozrzucić gasnące głównie nawet, popiół nawet, który pokrył wspomnienie o zmarłej żonie ex-posłańca. To ona była niegdyś smolnem polanem, od którego buchał płomień ciepły i jasny tego ogniska. Gdy zgasł, poczęła się dla osamotnionego czło-