Strona:Liryka francuska. Seria druga.djvu/011

Ta strona została uwierzytelniona.

∗       *       ∗



Gwałcąc nagle tych dżdżystych dni żałobne zwoje,
Na ogromne kasztany w ostatniej zieleni
Na wodę, na klomb późny i na oczy moje
Zlewasz twą bladą słodycz, o słońce jesieni!

Czego chcesz od nas, słońce? kwiat niech zwiędnie lepiej,
Listowie niechaj zgnije i z wiatrem pożenie
Wodom daj się zamroczyć. Mnie ostaw cierpienie,
Które żywi myśl moją i mą duszę krzepi.