PIELGRZYMKA DO ŚW. ANNY.
Pięciu zuchów z majoliki, każdy, rzekłbyś, ciosan w skale, którym w oczach morze gra, gdy w sen fale kładzie, pielgrzymują wraz z daleka do kaplicy malowanej, kędy czeka uśmiechnięta, wiecznie ładna, dobra Święta.
Przystroiwszy się niedzielnie, każda w parze z swym kochankiem, idą z nimi wszystkie pięć woniejące majerankiem, narzeczone z porcelany, jedna w drugą — cacko! Niby jabłka leśnych dziczek promienieją wkrąg weselnie rumieńcami liczek ładnych, — boć od strasznych wielorybów, o szkaradnych paszcz bezdeni, od posępnych wielorybów powracają zgrają chwacką zdrowi, dzielni żeglarczycy do ich łożnic przeznaczeni.
Młodzieńcza ich gromadka wędruje bezustannie ku dobrej świętej Annie: przez piaski i pasieki, kamieni młyńskich łomy, zaciszne domy, gryki, lny, dzwonnice z chleba razowego, poprzez pachnących
Strona:Liryka francuska. Seria druga.djvu/027
Ta strona została uwierzytelniona.