Strona:Liryka francuska. Seria druga.djvu/031

Ta strona została uwierzytelniona.

Tu dłonie ich sięgają w głębie prześlicznych łon i wyjmują pięć serc, pięć serc, bijących skrzydłem. W nagrzanym wietrze umęczone wciąż śpią na trawie wiankiem porcelanowe narzeczone, pachnące majerankiem.
Potem zeszywszy ciała śniegi gęstymi swych całunków ściegi, swych zębów igłą śmigłą, spiąwszy koleją gorseciki i staniki, gdzie się śmieją rajskie jabłka dwa, — wchodzą wreszcie do kaplicy, do kaplicy malowanej, ofiarować serca, serca bijące skrzydłem, Świętej o oczach z morskich traw, co nie szczędziła im pomocy przed wilkami żarłokami — wichrami północy, i przez wodny wiodła kraj swe baranki wierne z drzewa do owczarni w Cornouailles.