W oddali cichy klasztor. Strzeliste wieżyce,
Czerwony mur grodzący, i te sine dachy, —
Odbijające niebo zwierciadłami z blachy, —
Ponad cichych łąk kwietnych jasne okolice.
Skroś rzeźbione koronki, zazębień i wschodów
Wstępują w szarą oddal sen Bożego leństwa...
A niekiedy gałęzie zza muru ogrodów
Mają słodki, kapłański ruch błogosławieństwa...
W złotych napisach każde wrót klasztornych miano
Wokół bramic zapartych za wiatrem się słania.
Słodkie imiona, wargą szeptane wietrzaną:
Przybytek bożych kwiatów... przybytek kochania...
Nadwszystko ciche okna, co są jak ołtarze
Ukwiecone geranii różowemi pręty,
Co w pastelowych tonów łagodnym oparze
Malują sny kwiatowe na szybie zamkniętej.