Strona:Liryka francuska. Seria pierwsza.djvu/012

Ta strona została uwierzytelniona.

Szalejącym wkrąg
Mnich zamaskowany
Czyta z Księgi-Ksiąg
Psalmowe peany.
Celebruje śpiew
Z organnymi szumy, —
Zasię z rąk na tłumy
Trzykroć strząsa krew
Skroś pomroczne tumy.

»Przepuśćcie!« rzeszom każe. »Ździerżyć przysięgę trza:
Klęlim się szczędzić wszystkie, dla których świętą msza!
Przepuśćcie! Owo dwoje pacholąt baczę tam...
Jeszcze nie rzezać ich! W świątyni wara wam!
Póki są tu — pod moją pieczą są:
(Dla wszystkich kościół mój — rzekł Paweł święty)
Tutaj — jam włady żywotem ich i krwią,
Gdy wyjdą — rozrządzicie pacholęty«.

»Bez rodzica tu
Wam się zdaję w pieczę!«
Dwakroć, jak bez tchu,
Marya-Anna rzecze.
»On poszedł na dwór,
Ja — w was zadufana —