Strona:Liryka francuska. Seria pierwsza.djvu/086

Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy skroś czerni dymnej blachy
Śpiewają grzanki i zapachy,
I blask, i gwar, —
Gdy z ciepłej szyby bucha życie,
Duszę ogarnia im w zachwycie
Tak wielki czar!

I tyle szczęścia czują w łonie
Maleństwa zmarzłe w mgle i szronie
Z pod nędznych szmat, —
Że oto wszystkie wraz koleją
Kląkłszy, czerwone noski kleją
Do zimnych krat.

I cicho, niby szept pacierzy
W ten raj otwarty szept ich bieży,
Gdy tak się gną,
Mocno, aż im się drą spodenki
I szmaty białej koszulenki
Na wietrze drżą...