Strona:List otwarty do pana Prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie Eligjusza Niewiadomskiego.djvu/08

Ta strona została uwierzytelniona.

I wierzę w to, że czytając w głębinach myśli Twojej — ale omylę się, bo, stojąc głęboko w dole, nie tylko słyszę bliżej rytm serc w przepaści społecżnej, serc, pragnących wznieść się ku Tobie prośbą o łaskę, ale mierzę lepiej wyżynę, która przecież podnosi się ku Niebu miłości, a nie zniża ku pomście!...



Panie Prezydencie! życie najtragiczniejszego ze zbrodniarzy, najnieszczęśliwszego w tej chwili w Polsce człowieka — tylko ślepi i głusi tego nie rozumieją i nie czują — wisi w tej chwili na włosku.
Bogini sprawiedliwości zważyła je i znalazła, że krew jego — jako chce sam skazaniec — może być przyjęta za krew Narutowicza gwoli prastarej zamierzchłej zasadzie: „krew za krew“, ale w państwie chrześciańskiem ona bogini pogańska Temida odstąpiła skromnie od stalowych swoich wag, dając Tobie, Panie, ostatni głos, jako temu, co wraz z wszystkiemi prerogatywami władzy bierze prawo łaski.
Życie Niewiadomskiego wisi na włosku — od Ciebie, Panie Prezydencie, zależy, czy ten włos będzie przecięty i szala sprawiedliwości opadnie tylko z tym brzękiem, z jakim opada szala mściwości społecznej, czy też przeobrazi się on w złoty łańcuch, utrzymujący życie skazańca w imię tego, iż krew Niewiadomskiego nie jest Polsce potrzebna, bo jej wielka żałoba nie nasyci się krwią mściwie przelaną!
Panie Prezydencie! niema na ziemi polskiej człowieka, myślącego uczciwie i szlachetnie, oraz potrafiącego wczuć się głęboko w tajny rytm swej duszy i przeniknąć wzrokiem ostrowidza mgły przyszłości, a życzącego Polsce dobrze, który byłby naprawdę innego przekonania, niż ja i Ty, panie Prezydencie, przedemną i przed nami wszystkimi.
Bowiem zanosząc do Ciebie pokorne błaganie o ułaskawienie Niewiadomskiego, jestem najbardziej przekonany, iż przemawiam w imieniu całego narodu w jego niepokalanych a najistotniejszych natchnieniach dziejowych — iż przema-