Strona:List otwarty do pana Prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie Eligjusza Niewiadomskiego.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

chozy partyjnej, nie znającej umiaru we frazesach, ni kompromisu w czynach, że padały ztąd i zowąd słowa podżegawcze, lub drażniące, okrzyki bólu, które podsądny brał do serca, bo wołały najświętszemi imionami i zaklinały przyszłością narodu, i okrzyki triumfu z drugiej strony, obwołujące «swoje» zwycięstwo, zwycięstwo partji, jakiejś cząstki, nie państwa, nie narodu polskiego — to ileż pozostanie z osobistej logiki i osobistej woli w tej samohypnozie zbrodni tłumionego długo afektu i politycznie niepoczytalnego przypadku — losu?!
Czy naprawdę tylko rozstrzał poprawi naszą psychosocjalną tragedję?!.. Czy kule są najwyższą mądrością państwa i ludzkości?



Jeszcze jeden dźwięk fałszywy — zgrzyt żelaza, udającego złoto — obnażyć muszę.
Chodzi o tak zwaną «rację stanu».
Panie Prezydencie! pierwszy wspomniał ją w tej sprawie podsądny. Powołał ją ku swojej zgubie... Bezlitosny dla siebie!
Ale pan, Panie Prezydencie, nie dasz chyba ucha tej lekcji prawa państwowego z ławy skazańca — ławy nieszczęścia!
Nie będziem uwodzili się koniecznościami państwowemi, które pozorować, zmyśleć, przejaskrawiać jest tak łatwo.
Ongi koniecznością państwową — w roku 1610 — była kwalifikowana kara śmierci na zabójcę wielkiego króla Francji Henryka IV — kara śmierci Rawaillaca przez kołowanie, ze spaleniem mu ręki ogniem siarki, z rwaniem ciała szczypcami na części, z wlewaniem roztopionego ołowiu i oliwy w rany. Tego wszystkiego zażądał rozum państwowy! — to zrobił! Cóż my o tem dziś, wzdrygając się, mówimy?
W imię racji stanu Piotr Wielki sam rąbał głowy spiskowcom na szafocie toporem, jak ongi w Rzymie pogańskim kapłan najwyższy, pontifex maximus. Później fun-