kcję kata pełnił w Rosji książę Golicyn, nim tę robotę zdano na ręce zwalnianych od śmierci katorżników, najgorszych zbrodniarzy, kupujących życie za odbieranie go innym — nim później powierzono ten obowiązek sprawowania praw najętym oddziałom żołnierzy... Racja stanu!
W średnich wiekach konieczność państwowa wieszała rzezimieszka w towarzystwie dwóch psów, a w XV wieku w Hiszpanji paliła heretyków w czasie ślubu królewskiego, lub imienin królowej na rzecz radosnej uroczystości! Ta hiszpańska racja państwowa skazała w r. 1568 na śmierć całą ludność Niderlandów i zdążyła uśmiercić 25000 ludzi. Angielska racja stanu rządów Henryka VIII wykonała 72000 wyroków śmierci, jego następczyni Elźbiety — 89 000. A rosyjska sprawiedliwość Aleksieja Michałowicza zalała gardło ołowiem rozpalonym 7000 fałszerzy monety.
Czyż nie jest wymownym — ku czci Polskiej — wskaźnikiem dla naszej sprawy, że buntowny przeciwnik «tej racji stanu», heretycki bojownik przeciw karze śmierci, szczuty przez wszystkie rządy Europy, wygnaniec Socynus, znalazł przytułek tylko w Polsce XVI wieku!
Lecz racz pozwolić, Panie Prezydencie, że nim przemówię głosem, idącym z samych trzew Polski — podniosę głos imieniem Europy — zwłaszcza zachodniej — zwłaszcza przodem narodów idącej Francji — imieniem dziejowego postępu oświeconej ludzkości...
Panie Prezydencie!
Nie jestem szaleńcem, walczącym z legalnemi rozporządzeniami władzy, z plakatami, wstrzymującemi dzisiaj surową powagą prawa, grozą sądów doraźnych, ręce bandytów i szkodników społecznych...
Ale gdy wyrok zapadł — gdy zapadł wyrok śmierci za zbrodnię, spełnioną jeszcze przed owemi plakatami — gdy dotknął daną, już obezwładnioną cierpieniem i więzieniem jednostkę — gdy owinął się koło artykułu 15-go przepisów przechodnich z epoki Beselera — i ręką niewidzialną,