Strona:List otwarty do pana Prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie Eligjusza Niewiadomskiego.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

I nie śmiem nic doradzać — jeno czytam w głos to, czego ogrom zajęć innych nie pozwala Ci sformułować. Bo to ostatnie jest obowiązkiem nie ludzi czynu, lecz pióra przed Trybunałem Narodu.
A więc... Niewiadomski żywy jest takim, jak my wszyscy — mogącym dziś mylić się, jutro opamiętywać się — jak mu pan Bóg każe i pozwoli...
Ale Niewiadomski — trup ...Niewiadomski rozstrzelany, odkupiony karą śmierci za winę życia — jest czemś stokroć więcej. Grobem w oczach ludzkich, na ustach, w sercach.
A grób to zawsze coś świętego...
Zaś mogiła człowieka, co szedł, choćby przez śmierć czyjąś, ku śmierci własnej, — jest dla ludzi serca (ludzie więcej żyją sercem, niż myślą!) czemś więcej... W obliczu mogiły nie waży się cieniów czynu — waży się światło intencyj... Myśli się o idei nie od tej strony, z której ktoś zabił — bo to było wcześniej — lecz od tej, z której ktoś zginął za ideę — bo to było później. Tamto było zbrodnią, którą spowiła pompa należnego pogrzebu — amarant państwowy; to jest aktem władzy, o którym się wciąż rozmyśla. Zwłoki zabitego Prezydenta kryją się w świętym cieniu Katedry. Mogiła skazańca, choćby rozstrzelanego po cichu, od chwili rozplakatowania o fakcie kary, jest na widowni.
Wówczas nieprzyjaciele czynu Niewiadomskiego czują, jak gniew ich, ukojony karą, słabnie — zaczynają godzić się z nim, nie w jego czynie, lecz w jego męce. Wówczas błądzący — ci, co myśleli, jak on — mocniej błądzą, bo przybywa im argumet: „on był męczennikiem za ideę“.
„Cień puka do chat“ — jak marzył głośno w sądzie skazaniec.
Ten, co stoi w obliczu sądu, może nie patrzeć tak szeroko, jak prokurator; ale widzieć może dalej, niż on. Wązkość widzenia nie jest krótkością wzroku. Ta miopja posiada rekompensatę.
Jutro — gdy padnie, zbroczony krwią, zabójca — każda jego racja, którą pozostawił w obronie sądowej, wyolbrzymieje, każda nieracja zblednie. Przez opar krwi nawet