Strona:Listy śp. Adama Mickiewicza do Pani Konstancyi.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

A zawsze to powtarzam, Kochana Konstancyo, abyś starała się nie wpadać w ospalstwo, w zgryzoty, w rządze duchowne, w melancholią, w troski drobne, (które Ty dziwnie sobie powiększasz). Poczuj czem i kim Ty jesteś na ziemi naszej. Ty masz i miejsce i środki. A w duszy i w sercu nie daj się nikomu. Ty masz prawo żyć. Tego jednego od Ciebie wymagam. Żyć niepodlegle od waszéj opinii i sądów i zdań i gawęd.
Wiem jak to Tobie trudno, i że trzeba wysoko sięgnąć po taką swobodę. Sięgajże tam. Szukaj wszystkiego co Cię pociesza, co Cię podnosi, co Cię stawi w tym stanie w jakim Ciebie nieraz widziałem i czułem przy sobie. Bo to życie.
Nie daj nikomu z Ludzi panować nad Tobą. Bądź wolną. Oceń wszystkie prawa, wszystkie środki które posiadasz, i wszystkiego broń i niczego nie daj sobie wydrzeć. Pokoju ducha, nie daj sobie nikomu wydrzeć.
Skoro będziesz mogła przyjedź do nas. Czasem i po ludzku zatęsknim do Ciebie, ale wiesz, że teraz tylko tego pożądam, żebyś Ty była szczęśliwsza, nie żyjąc wyższem życiem dla drugich i dla siebie. Bardzo wyższem życiem! nowem życiem! nie zaśnij. Pamiętaj cośmy przemówili z sobą. Wszystko Tobie wolno, tylko zasypiać się, i drobnostkami zasypiać się nie wolno, i opiniom Waszym ulegać nie wolno.
Ja zdrów jestem i Rodzeństwo zdrowe. (U mnie należysz do mego Rodzeństwa, więc nie powiem czy wszyscy zdrowi, jeśliś Ty nie zdrowa). Dzieci zdrowe. Żyjemy Konstancyo.
Twój stary przyjaciel.
Adam.