Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/110

Ta strona została przepisana.

Że iednak w niedochodzeniu listów nie w nas wina, iużeś Wć m. s. tego doiść miała: bo lubo przy ciężkich y wielkich zabawach moich, na którego tu głowie wszystko, naymnieiszeym iednak nigdy nie opuścił okazyi.
O zdobyczy moiey opowie Mr D’ Alerak, którąm mu prezentował. Wć s. m. frasuiesz się o buńczuk, którym dał Cesarzowi; ale ia takich mam kilka, chorągwi zaś mam tak ślicznych sur le ponceau złotem tkanych, że nic pięknieyszego y bogatszego. A propos de Gałecki, któregom posłał z końmi do Cesarza, stało się to, że się kto inszy nie trafił, ile w tak daleką drogę; bo do dzisieyszego dnia żadney o nim nie masz wiadomości, ani od Cesarza naymnieyszego listu, ani się spytania, co się też z nami dzieie. Owi ludzie, o których Wć m. s. wspominać raczysz, wątpię aby się zdobyli; bo narzekali że im y namioty ktoś powydzierał, drudzy zaś nazaiutrz aż y szmaty po obozie zbierali, zdobywszy w lot kilkadziesiąt wozów z wołami w obozie tureckim. Ale co do tey zdobyczy, niesłychanie mię to poalterowało, że to com chciał mieć w sekrecie, wydrukowano po polsku, y ieszcze excerptem uczyniono z listu mego do Wci m d., y ieszcze głupie ni to ni owo poprzydawano. Dla Boga, wykupić to kazać y popalić, bo mię to niewymownie gryzie.