odieżdżać nie chciała, którey pewnie nieutrzyma, ho się iuż tego nauczyli. Moie zdanie iest y było zawsze takie, że lepiey na woynę nie ieździć, niżeli z niey prędko zieżdżać; bo to nie po zaiąca do lasa, ani po rybę do sadzu. Ustąpić zaś teraz nieprzyiacielowi na piędź, to on postąpi za nami na łokieć. Tak starzy mawiali, że tedy łyka drzeć, kiedy się drą. Tracono przedtem wiele ludzi y krai, chodząc zimie w Ukrainę, y daleko więcey niżeli teraz; a to dla tego tylko, żeby było woysko polskie w Polsce nie zimowało; y żadnego to nigdy nie czyniło effektu. Teraz zaś, za łaską bożą nie tak; bo iakiż może być większy effekt, kiedy z całego prawie wypędzony tak potężny nieprzyiaciel Królestwa, odszedł, ustąpił wszystkiego, y iuż się będzie miał czem bawić niemały wiek, odbieraiąc to y naprawuiąc co stracił, nie myśląc o nowych conquetes. Kto tedy to może poiąć, niech poimie, słucha y uczy się, a leda czego niech nie bzdurzą. Kiedyby na woynie ludzie nie mieli umierać, y głodu cierpieć, tracić, toby była woyna iedno co y pokóy, y nie myślono by też tu, ieno o balach, komedyach, cadeaux, ruelach, etc. Ale te rzeczy chciał mieć P. Bóg rozdzielone, a oraz y ludzie do tego podzielił; iednym doczesny plaisir, a drugim wieczną naznaczywszy sławę.