Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/186

Ta strona została przepisana.

Wć m. s. naymnieyszey o tem w żadnym liście nie czynisz mencyi.
Ja z tąd nie mogę iuż iechać, tylko do Lubowli; ale z tamtąd do Krakowa zaraz wyiechać, iakobym sobie życzył, nie podobna, z wielu przyczyn, o których będzie niżey. Ale y dla słabości koni, y odpoczynku zdrowia iakiegośkolwiek. Konie świeżo wysyłać darmo; bo y naylepsze, po takich górach, iakie są między Krakowem a Lubowlą, nie pospieszą. Naylepsza przecie słyszę ma być droga, choć trochę dalsza, przez Nowytarg.
Jam iako iest zawiedziony przez Cesarza y Tekolego, wypisać tego nie podobna. Perswadowałem Cesarzowi tak wiele razy (nie maiąc w tem moiey żadney prywaty) aby było uspokoić Węgrów przynaymniey amnistyą, a potem obietnicą, że w tych wolnościach będą zachowani, na iakie im Cesarz na swey przysiągł koronacyi. Tekolego, aby było czemkolwiek kontentować, pokazuiąc, że inaczey Węgry się nie uspokoią. W ostatek, ieśli nie chcą nic uczynić dla Tekolego, przynaymniey co uczynią, a czego nie uczynią, aby mię przestrzegli. Na żadną z tych rzeczy naymnieyszego nie mógłem się doprosić responsu. Woyska Cesarskie wzięły sobie kwatery blisko swych granic. Starszyzna roziechała się, do Dworu iedni, drudzy do swych domów, nam tu pokazawszy te mieisca, w których wszystka forsa Tekolego.