kolwiek o nich napisał. (Skarży się tenże Zywert, że poczta z Krakowa do Lwowa chodzi aż na Warszawę.) A ia niedbam ni o kogo, ieno o samych kozaków[1], do których nie raz przez dzień westchnę. Łożywszy tak wielki koszt na nich a niemieć ich na sam czas, ieśli iest supportable? racz WMć serce moie uważyć. Tych tedy jedynych kozaków popychać ieźli nadeydą y pod tych wozy dawać! bo się bez inszych ludzi obeyść możemy. Bez kopii y bez dzid siła tu bardzo chorągwi. Jam siła swoich porozdawał różnym, nawet y Litewskie; ponieważ o tych niesłychać gaszykach. Wspomniey sobie WMść moie serce iako się mnie niechciało tych Chorągwi; bom to widział y wiedział, że koszt tak iako w błoto wrzucę. Dzidy swym kosztem kazałem tu robić po miastach y z proporcami, y bendę cudzym rozdawał chorągwiom. Możesz to WMść moie serce powiedzieć J. M. X. Nuntiusowi, a oraz, że tu nam PP. Generałowie y Rządzcy tuteczni y radzi bardzo y nie radzi. Radzi, żeśmy ich salwować przyszli; nieradzi, albo przynaymniey zadziwieni, żeśmy tu prędzey przyszli, niżeli się spodziewali; a oni dotąd się ieszcze niewygotowali. Dla tego nie byłoby, uchoway Boże, czego złego na kogo złożyć, bo y most ieszcze niegotowy, y ludzie sascy et de l’Empire po zadzie. Ale to teraz wszystko na głowę leci: P. Waldek niechciał tu u mnie y
- ↑ Jak bardzo król polski życzył sobie złączenia pułków kozackich z wojskiem swoim, wspomina Dalerak, mówiąc, iż się zdawało, jakoby król nie sądził, aby bez nich mógł oswobodzić Wiedeń.
Tenże Dalerak wspomina (Tom I. p. 27) o liście króla do królowej, w którym się żali, że się dotąd z nim nie złączyli. Podług wszelkiego podobieństwa jest to ten sam list.