Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/37

Ta strona została przepisana.

iść mieli nazaiutrz, zaordinował. Mamy też tu cztery usarskie chorągwie, y z dzidami niemało; co się zdało wielce okazało. Przed tem potkaniem się widzieliśmy na niebie o siódmey z rana w śliczną barzo y iasną pogodę, tęczę, niby małą w miesiąc właśnie zrobioną, tak iako zwykł bywać kilka dni po nowiu. Rzecz to cale niezwyczayna. Myśmy szli na zachód, a to się pokazało za nami obróciwszy się ku wschodu w lewo od słońca. Potym z tego miesiąca poczęło się czynić jak na kształt lx. t. j. takim kształtem    Trwało to około półgodziny. Zsiadłszy z koni w obozie przypatrował się Xiąże woysku naszemu, które do obozu wchodziło, a tym czasem namioty rozbiiano. Prosiłem go potym ieść, czego się niespodziewał, bo wozy dopiero nadchodziły, a stanęliśmy w polu bez wody, drew y ognia. Atoli przecie dosyć na nich było, że nie tylko się naiedli, ale się y popili, y dobrze. P. Waldek przyiechał także w godzinę iakoś po Xięciu Lotaryńskim. Ten nieiadł z nami, dla tego, iak się wyżéy napisało. X. Lotaryńskiego portret niżéy opiszę, ale to wprzód dla uciechy Xiężney Jey Mci.[1]. Naprzód niechciał pić inszego wina ieno Mozelskie z wodą, y to wody barzo siła; iakoż cale nie piia. Rozochociwszy się iednak, pił y Węgierskie. Ow Taff[2] co był Posłem od niego na moiéy Elektii, był też z nim, y zda mi się, że jest we wszystkiem

  1. Księżnej JMci: Katarzyny Radziwiłłowej siostry króla.
  2. Taff. O tymże Taffie, powierniku księcia Lotaryńskiego, i jego uprzejmych dla króla wyrazach w tem zdarzeniu, wspomina Delerak.