Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/57

Ta strona została przepisana.

courant d’eau, bo drugiey tak bystrey rzeki nie ma na świecie. We czwartek zaraz, to iest 9 du mois, po przyieździe Elektora Bawarskiego, którego iest Portret taki: wzrost y la taille de notre Mr. le Comte de Maligny; włosy nieszpetne chatain brun, na twarzy nie szpetny, ale usta i broda poszły przecie na austryackie, ale przecie nie barzo. Oczy niby trochę chore; l’air francuski. Przyiechał do nas prawie poczto, stroi się lepiéy niż drudzy, konie ma piękne, angielskie, których mu przysłał Król Francuski 12 z siedzeniami. Lokaiów, paziów, nie widać, grzeczności y ludzkości dosyć, młodość ieszcze wielka. Z Fanfanikiem tak dobrze et familiérement, iakoby się iuż z sobą znali od kilkunastu lat. Zowie go często mon cher frére, bo y Fanfanikowi przyznać, il est tout autre, y nieboraczeńko souffre beaucoup, a za łaską Bożą zdrów y nie przykrzy mu się to. Z razu Elektorowie obadway byli przecie z nami niby obcy. Teraz iakeśmy się to poczęli zbliżać ku nieprzyjacielowi, niepodobna wyrazić jakie z nich mam ukontentowanie. Sami zawsze parol odemnie odbieraią y dziesięć czasem razy pytaią, ieśli ieszcze czego nie rozkażę. Saski poczciwy człowiek, w którego sercu niemasz zdrady. Spadł onegday nieboraczeńko z konia y podrapa sobie twarz: jakobyś się Wć. patrzała na owę kompanię kapraliską.
Kawalerów kilku maią przy mnie zawsze dla odbierania odynansów, raytarów nawet zbroynych