Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/75

Ta strona została przepisana.

ich swoim sustentować kosztem. Bo nietylko im, ale mnie gospody a przynaimniey w niey sklepu za moie pieniądze pokazać nie chcieli, aby było złożyć z wozów tych, od których konie pozdychały. Ciał zmarłych na tej woynie zacnieyszych żołnierzów w kościołach w mieście chować nie chcą, pokazuyąc pole, albo spalone po przedmieściach pełne trupów pogańskich cmentarze: którym zaś w mieście grobu pozwolą, trzeba nietylko pieprzem, ale y solą dobrze osolić! Pazia za mną o cztery kroki iadącego, uderzył okrutnie Dragon fuzyą w nos y twarz, y srogo okrwawił. Skarżyłem się zaraz Xciu Lotaryńskiemu; żadney nie odebrałem sprawiedliwości. Drugiemu także za mną iadącemu opończę moyę wydarli: wozy nam rabuią; konie gwałtem biorą, które zostawione za górami, teraz za nimi przychodzą. Raitarów moich kilku przy działach nieprzyiacielskich zostawionych, które w kupę zbierać, a potem równie się niemi dzielić rzekliśmy sobie, lubo ia ie sam prawie wszystkie pobrał, odarli z płaszczów, na których cyfry moie były, z sukien y koni obnażyli; y tu żadnego na świecie nie uznawamy ukontentowania.
Wczora po południu posyłałem mon Capitaine Okar do Xcia Lotaryńskiego, pytaiąc się, co wzdy iuż uradzili, co czynić daley będziemy? gdyż konie nasze iuż daley nad 6 dni nie wy-