Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/77

Ta strona została przepisana.

wydzierano. Jam teraz tam posłał Xdza Hackiego Jezuitę, zabieraiąe chorych, y aby ich wykupił z gospody, a potem aby naiął pod nich statek, y aby ich za nami wodą spuścił pod Preszburk. Ja dla rzeczy moich ledwom się wprosił do OO. Jezuitów; y to osobnego na nie nie chcieli dać miejsca, ani pod regestrem odbierać. Tak się tedy to na bożą zostawiło łaskę.
Racz-że to tedy Wć m. s. wszystko opowiedzieć JXdzu Nuncyuszowi: ieżeli za taką naszą akcyą, gdzie tak wiele zacney trupem padło szlachty, powinniśmy odpadać od koni, a potem być pośmiewiskiem? Pisał X. Kardynał Bonvisius, że na 100.000 woyska na ośm dni przygotowany prowiant; a teraz nas zawiódłszy, suchem ieszcze na zgubę naszą patrzą okiem, ani się tu nam nikt od niego nie odezwie: bo co o Rządzców Cesarza JMci, ciby podobno y to nam odięli, co mamy. Druga rzecz; a cóż po tey wiktoryi, kiedy w ziemie nieprzyiacielskie nie idą, y nas wprzód zgubią, niżeli tam dojdziemy? Jesteśmy teraz tu właśnie, iako zapowietrzeni: nikt się do nas nie pokaże; a przed potrzebą przecisnąć się było w tak wielkich moich niemożna namiotach. Wiemy że Ojciec Ś. daje, że i sreber kościelnych nie żałuje; że y prywatni ludzie składaią wielkie summy; a na cóż się to zeidzie? By też y dano potem, iuż te konie co pozdychały y pozdychaią,