skarży; a to trzymaiąc się starego wierszyka Kochanowskiego:
Nie źle czasem zamilczeć, co człowieka boli,
By nie rzekł nieprzyiaciel, że cię mam po woli.
To tylko pisać, że Kommissarze Cesarscy zawiedli woyska w prowiantach, na które Oyciec Ś. tak wielkie ordynował summy; że mostu nie masz; que l’armée souffre beaucoup; y że woyska Cesarskie bawią się ieszcze pod Wiedniem; że Saxońskie poszło nazad; że Król w przedzie; że iego leksza kawalerya w tropy idzie za nieprzyiacielem; że kieby nie to spustoszenie tak wielkie kraiu, dla którego nieprzyiaciel y sam ginie y rzuca wszystko, nogaby ich nie uszła; y że Król ustawicznie posyła do Cesarza, aby co prędzej w nieprzyiacielską wchodzić ziemię, żeby ze dwie fortec razem obledz, póko ieszcze czasy pogodne; Tekoli przysłał Posłów do mnie, chcąc wszystko uczynić, ale na niczyie tylko moie słowo; y tym rzeczy podobne.
Naszych z tąd siła się napiera nazad, y zatrzymać to będzie z trudnością. Jedni z srogimi zdobyczami wymykaią, drudzy dla głodu koni, (bo co dla siebie, nabraliśmy u nieprzyiaciela dosyć pożywienia), trzecim się przykrzy woina, czwarci maią różne sprawy y potrzeby. — Całuię zatem wszystkie śliczności y mile ściskam nayśliczniejszego ciałeczka Wci s. m. jedynego. —