Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/044

Ta strona została przepisana.

Najświętszej. Naturalnie, że wyobrazić sobie tego dokładnie nie mogę, ale kiedy wspomnę o tem, to mnie cieszy i bawi zarazem to zdziwienie, jakiego musiała doznać ta szczęśliwa dusza. Nie mogę dość nadziwić się spokojowi, z jakim umierają trędowaci. Widać na twarzy konającego, że on okropnie cierpi, a mimo to żadnej skargi ani narzekania nie słychać; cierpi i czeka spokojnie śmierci.
Teraz moi chorzy cierpią o wiele więcej, niż kiedy indziej, bo to jeszcze zimno, a przytem mamy ustawiczny wicher.
Tutaj pory roku idą w następującym porządku:

Wrzesień Grudzień
Październik wiosna Styczeń lato
Listopad Luty
Marzec Czerwiec
Kwiecień jesień Lipiec zima
Maj Sierpień

Tutejsza zima, to nie europejska z mrozami, ale za gorąco też nie jest. W pogodnym dniu termometr pokazuje w cieniu +16°C. najwięcej, a w nocy opada do +3° a nawet +1° C. Czasami, ale to rzadko, nad ranem bywa szron. Niektóre tylko drzewa spuszczają liście na zimę; owady nie zamierają, ale wogóle wszystko bardzo smutno wygląda.
Ludność tutejsza jeszcze prawie pół na pół dzika. Jest już, dzięki Bogu, dość katolików, ale potrzeba jeszcze wiele pracy, aby z nich wykorzenić resztki pogańskich zabobonów i przesądów. Protestantów też tu nie braknie. Niestety, przebywający tu Europejczycy więcej szerzą rozpusty niż