Drogiemu Ojcu posyłam kilka fotografij z mego schroniska. Może będziecie mogli tam w kraju mieć słabe wyobrażenie o trądzie i biedzie, w jakiej się moi chorzy znajdują. Mam kilku gorzej chorych, ale ich trudno męczyć fotografowaniem, więc ich nie wziąłem. Między moimi chorymi głód więcej się teraz rozpanoszył, bo przedtem, ci co mogą chodzić, żebrali przy drogach i to, choć wprawdzie niewiele, ale choć coś im pomagało. Obecnie rząd zakazał zupełnie żebry, więc nowy kłopot. Moi chorzy skwaszeni i pytają, jak tu radzić teraz. Powiedziałem: wiele i bardzo wiele, módlmy się do Matki Najśw., a poślemy nasze fotografje do Europy, za morze, do Polski, to jakoś to będzie, bo w Polsce dobrzy ludzie i miłosierni, jak zobaczą was na fotografji, to zlitują się i przyślą wam jałmużnę. To ich trochę pocieszyło i uspokoiło i z wielkiem ukontentowaniem zbierali się do fotografji. Wytłumaczyłem im tylko, że muszą być cierpliwi, bo Polska jest za wielkiem morzem, za-