Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/082

Ta strona została przepisana.
LIST X.


Tananariwa, 28 marca 1900.


Zabierając się do pisania tego listu, mimowolnie uśmiałem się sam ze siebie, że niema listu, w którym nie byłoby jakiejś jeremiady, zawsze się Ojcu na coś użalam, a nigdy nie doniosę coś, coby Ojca tylko zająć mogło. Ale niech Ojciec sam osądzi, czy mogę zrobić inaczej, kiedy ciągle, jakby naumyślnie, kłopot na kłopocie jedzie i kłopotem pogania. Oto np. niedawno zdarzyła się tego rodzaju awanturka: Dnia 3 marca po południu zaczęło się chmurzyć i było bardzo parno, wiatru wcale nie było, cisza najzupełniejsza, chmury nadchodziły coraz to bardziej, tak, że około godz. 4 było ciemno jak o szarej godzinie, jak to mówią. Zaczęło błyskać, grzmieć, deszcz zaczął padać, ale nie zwracaliśmy na to uwagi, bo to pora deszczowa — chmury bardzo ciemne, no może będzie gradu trochę i po sprawie. Wszystko to na porządku dziennym tutaj aż do końca kwietnia. Ale naraz około godz. 5 ni stąd ni zowąd, zerwał się ogromny wicher, pioruny sypały jak z worka i deszcz zamienił się w ulewę, formalna zrobiła się nawał-