W lekarstwach zaś przebierać nie mogę, tylko muszę to dawać, co i kiedy mogę dostać.
Naostatek jeszcze raz Ojca bardzo proszę, żeby był łaskaw i w swoich »Misjach katolickich« i tak, gdzie się tylko da, prosić dla mnie o jałmużnę, bo jak widzi Ojciec, z tego co piszę, bardzo jej potrzebuję. Proszę tylko nie brać dla mnie żadnych intencyj mszalnych, dlatego, że ich przyjąć nie mogę. Zdaje się, pisałem już kiedyś Ojcu, że nie mam wolnego ani jednego dnia, gdyż musimy odprawiać te Msze, które nam z misyj dają. Wyprosiłem sobie tylko jedną Mszę św. co tydzień, t. j. cztery na miesiąc, które odprawiam za dobrodziejów żywych i zmarłych, t. j. za wszystkich tych, którzy w jakikolwiek sposób przyczynią się do polepszenia losu moich nieszczęśliwych chorych, a oprócz tego, nie mam ani jednej Mszy wolnej. Nie przepraszam już nawet Ojca za to, że Mu się tak naprzykrzam, bo przepraszając, trzeba obiecać poprawę, a ja tego zrobić nie mogę dla tej prostej racji, że czego nie wyżebrzę i to w Polsce, tego nie będę miał. Wszystkie trudy i przykrości, które drogi Ojciec będzie miał z mojej przyczyny, Matka Najśw. stokrotnie Ojcu wynagrodzi.
Polecam Was wszystkich opiece Matki Najśw., a moją niegodność waszym modlitwom.