Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/233

Ta strona została przepisana.

napisał, to niech już zostanie, przepisywać listu nie będę; niedarmo mówi rosyjskie przysłowie: „что написано перомъ, не вырубишь и топоромъ„ (co napisano piórem, tego i siekierą nie wyrąbiesz). Nie na wiele się przydadzą te jeremiady, prawda i to, jednak człowiekowi lżej, kiedy się przed drugim wygada z tem, co mu dolega. Niedawno temu, miałem jeden dowód więcej, jak to ludzie często bez prochu strzelają, gadają i piszą, ot aby im się gadało i pisało; ktoś gdzieś coś zobaczy, nie przekona się dokładnie, jak się rzeczy mają, a rozprawia o tem z taką pewnością, że niejeden słysząc to, albo czytając co napisał, pomyśli, że to w samej rzeczy prawda, co ten ktoś mówi, albo pisze. Pokazywano mi artykuł, jaki ktoś, mniejsza o to kto nomina odiosa napisał o trądzie. Mówi on w tym artykule, że wiele podróżował w celu zbadania trądu i zauważył, że nie jest to choroba tak zaraźliwa, jak powszechnie utrzymują i że trędowaci nie cierpią. Odpowiedziałem tym, co mi pokazywali ten artykuł, że jest to najzupełniejszy fałsz i nie wiem, jak mógł ten ktoś podobne rzeczy drukować. Jako dowód, że to kłamstwo, co w tym artykule napisano, opowiedziałem ostatni fakt, który miałem u siebie, mianowicie miałem jedną chorą, którą niedawno pochowałem. Tak silny miała trąd, że odkąd tu jestem, jeszcze takiego przebiegu choroby nie widziałem — to był, przynajmniej dla mnie, pierwszy przypadek tak ostrego przebiegu. Całe ciało porządnie było spuchnięte, zadawało się, jakby trąd chciał tę nieszczęśliwą rozsadzić; nogi zaś od kostek do kolan tak były grube, że prędzej możnaby je było wziąć za jakie klo-