Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/236

Ta strona została przepisana.
LIST XXVII.


Tananariwa, 13 czerwca 1901.


Sam już nie wiem, kiedy ostatni raz miałem list, takie to dawne czasy. Jak się Ojcu misja powiodła, czy podczas niej zdrowie dopisywało? Co obecnie słychać o jałmużnie dla mnie, przybywa, czy nie? Choć jeszcze bardzo wiele mi braknie, ale trochę grosza już się uzbierało, więc X. Superior ogląda się za miejscem pod nowe schronisko. Ej, żeby to Matka Najśw. pozwoliła już prędzej mieć to niezbędne schronisko, nie uwierzy Ojciec, jak mi pilno i z jaką niecierpliwością oczekuję. Tymczasem, jakby naumyślnie, trudności coraz to większe zachodzą — drzewo ogromnie podrożało i dostać go trudno. Robotnik też bardzo teraz drogi, bo rząd wiele buduje i drogo opłaca, więc się tam cisną, a do prywatnych robót nie spieszą się wcale. Wie Ojciec, że i czarni już zaczynają sztrejkować, tak jak w Europie. W jednem miejscu, gdzie jest nasz posterunek misyjny, cały tydzień Malgasze sztrejkowali.
W maju przesiedziałem 12 dni w areszcie — raz 5 dni, a po krótkim czasie 7 dni; proszę nie po-