Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/278

Ta strona została przepisana.
LIST XXXIII.


Tananariwa, 13 marca 1902.


Przedtem pisywałem do Ojca regularnie co miesiąc, więc teraz po długiej przerwie pewno mnie Ojciec posądzi, że albo zapomniałem pisać, albo tak się rozleniwiłem, że na list trudno mi się zdobyć. Dzięki Bogu, ani jedno ani drugie, tylko cała rzecz w tem, że tyle nazbierało się mi zajęcia w ostatnich czasach naraz, że nawet do ojca nie mogłem napisać. Będzie mnie Ojciec miał za zupełnie usprawiedliwionego, jeżeli to jeszcze dodam, że przed paru miesiącami dostałem list od drogich Matek Karmelitanek, a nie odpisałem nań jeszcze, bo brak czasu nie pozwolił. Trudna rada, »tak krawiec kraje jak materja staje« — korciło mnie porządnie, żeby napisać, ale nawet i w nocy nie udało się, bo nadrabiałem nocami to, co się w dzień nie dało zrobić.
Rzeczy u nas mają się tak: w maju najprawdopodobniej, t. j. jeżeli znowu jakie utrapienie w drogę nie wlezie, zaczniemy budować. Opuścić moich chorych nie mogę w żaden sposób, bo zastąpić mnie niema kto, więc byliby zostawieni sami sobie zupełnie, co dla wielu przyczyn jest niemożliwem, a między innemi i dlatego, że rząd postawił X.