Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/332

Ta strona została przepisana.
LIST XLII.


Fianarantsoa, 23 czerwca 1903 r.


Wreszcie udało mi się dać porobić fotografje, które Ojciec żądał, spieszę więc przesłać je Ojcu, oraz podziękować Mu za ostatni list do mnie pisany. Z fotografji może Ojciec sądzić, jaki kawał góry trzeba było ściąć z jednej strony, żeby mieć kawałek równego miejsca pod budynki. Będzie to wszystko mocno stać, bo setki czarnych drapichrustów ciągle ubijają ziemię, którą inni dosypują w nieznacznej ilości naraz, oprócz tego z przodu nasypu jest mur kamienny, niedozwalający ziemi usuwać się, a przed murem jeszcze nasypy z ziemi, które będą zasadzone drzewami, służące do zabezpieczenia muru. Tenże sam mur służy i za fundament ścian, z tej strony przypadających. Niech Ojciec nie myśli, żeby w tem wszystkiem była przesada, że może zanadto robi się to wszystko, bynajmniej, niema w tem przesady żadnej i nie można nigdy tutaj zanadto się ubezpieczyć, chcąc mieć coś trwałego i bezpiecznego. Tutaj ogromne kawały gór często się odłamują i niszczą wszystko, co tylko na drodze napotykają.