Wreszcie udało mi się dać porobić fotografje, które Ojciec żądał, spieszę więc przesłać je Ojcu, oraz podziękować Mu za ostatni list do mnie pisany. Z fotografji może Ojciec sądzić, jaki kawał góry trzeba było ściąć z jednej strony, żeby mieć kawałek równego miejsca pod budynki. Będzie to wszystko mocno stać, bo setki czarnych drapichrustów ciągle ubijają ziemię, którą inni dosypują w nieznacznej ilości naraz, oprócz tego z przodu nasypu jest mur kamienny, niedozwalający ziemi usuwać się, a przed murem jeszcze nasypy z ziemi, które będą zasadzone drzewami, służące do zabezpieczenia muru. Tenże sam mur służy i za fundament ścian, z tej strony przypadających. Niech Ojciec nie myśli, żeby w tem wszystkiem była przesada, że może zanadto robi się to wszystko, bynajmniej, niema w tem przesady żadnej i nie można nigdy tutaj zanadto się ubezpieczyć, chcąc mieć coś trwałego i bezpiecznego. Tutaj ogromne kawały gór często się odłamują i niszczą wszystko, co tylko na drodze napotykają.