Od wieków już nie miałem żadnej wiadomości od Ojca, którą z największą niecierpliwością oczekuję; sam też nie pisałem, bo nie mogłem; mieliśmy tu wcale niemiłą niespodziankę — poczta nie szła. W Marsylji urzędnicy marynarki strejkowali, więc okręty nie odchodziły, przez co naturalnie i poczta przerwana. Dałby Bóg, żeby się te historje nie powtarzały, bo, nie wiem jak innym, ale mnie strasznie to nie na rękę. Nie na tem jednak koniec kłopotu. Przybył tu X. Biskup Caset wizytować Betsileo. Wizyta kanoniczna, jak zwykle, toć przecie nic nowego i nie myślałem nawet, żebym ja mógł mieć jakie przeszkody w budowie. Aż tu w kilka dni po przybyciu X. Biskupa mówią nam, że generał Galieni chce sekularyzować schroniska trędowatych na całej wyspie i że już telegrafował do Francji z zapytaniem, czy ma wykonać swój zamiar, czy nie. Nie potrzebuję, zdaje mi się, tłumaczyć Ojcu, że ten zamiar generała niekoniecznie przypadł mi do gustu, mimo to jednak