Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/399

Ta strona została przepisana.
LIST LII.


Fianarantsoa, 12 października 1904.


Wskutek tych głupich strejków w portach francuskich, skazani jesteśmy jakby na separację. Przedtem były dwa okręty z Europy co miesiąc, a teraz tylko jeden, i to najnieregularniej, tak, że trudno wiedzieć, kiedy można się spodziewać jakiej wiadomości z kraju i na kiedy listy przygotować.
Moi dawni chorzy z Ambahiwuraku powoli się ściągają. Dzięki Bogu, mam ich już garstkę u siebie. Jak to już Ojciec wie z poprzedniego listu, jedna z chorych tu przybyłych, wróciła, żeby przyprowadzić resztę tych, co będą w stanie odbyć tak daleką drogę. Otóż moja przewodniczka dostała się szczęśliwie na miejsce i zaraz wyprawiła kilku trędowatych. Sama musiała zostać w Ambahiwuraku, bo jej matka ciężko chora i dopiero później przyjdzie, gdy jej matka albo wyzdrowieje na tyle, że będzie mogła razem z córką przyjść, albo jeżeli umrze. Codzień odmawiamy koronkę za naszych podróżnych i wyczekujemy ich z niecierpliwością.