Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/418

Ta strona została przepisana.

Często się zdarza, że mnie listownie zapytują różne osoby, czy nie trzebaby mi było czego do kościoła; odpowiadam zawsze stosownie do okoliczności, gdyby zaś Ojca kto zapytał o to, proszą z łaski swej powiedzieć, ze wielką łaskęby mi wyświadczył, ktoby zechciał zafundować lampę wiszącą (wieczną) przed Najśw. Sakramentem i ze cztery lichtarze na ołtarz. Lichtarzy wcale nie mam, a lampka wprawdzie jest, ale tak mała i słaba, że i niedługo posłużyć może, i niekoniecznie ją dobrze będzie widać. Staram się wyżebrać, co się tylko da, bo wydatków mam jeszcze tyle przed sobą do ukończenia budowy, że boję się nadwyrężać przeznaczoną na to jałmużnę, kupując drobniejsze, chociaż niezbędne rzeczy.
Winszując Ojcu i wszystkim naszym dobroczyńcom Nowego Roku, kończę bazgraninę, polecając Was wszystkich razem i każdego zosobna opiece Matki Najświętszej.

Do Księdza Tsirimisiki.1
Pozdrowienie naszemu Ojcu najukochańszemu i bardzo miłosiernemu dla nas. Potem za łaską Bożą życzenia Nowego Roku Tobie i naszym wszystkim Dobroczyńcom.
Dziękujemy i dziękujemy2 Tobie za Twoje słowa4 usłyszane nami. Wszystkie te słowa powiedział nam3 ksiądz Beyzym z listu Twego, który przyszedł do księdza Beyzyma.5 To cieszy nasze serca najbardziej6 i podziękowaniem jest nasza odpowiedź. My nie zapominamy Ciebie ani naszych Dobroczyńców w modlitwie i nie przestajemy się