Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/453

Ta strona została przepisana.

Z wielkiem zawsze zajęciem czytam w Misjach listy W. M. Stanisławy, Dominikanki, z wyspy Świętej Trójcy. Bardzo robi się mi przykro, kiedy widzę z tych listów, ile dobrego między trędowatymi robią na chwałę Bożą te Zakonnice, a ja, na takiem samem będąc stanowisku, nic nie mogłem dotychczas zrobić i jeszcze nie wiem sam, jak długo muszę się wyczekiwaniem prawdziwej pracy zadowalniać. Ale trudna rada, nic mi innego nie pozostaje do zrobienia, jak dziękować Panu Jezusowi za to, co raczy przez te zakonnice w duszach ludzkich sprawiać, a samemu pocieszać się nadzieją, że się sprawdzi może na mnie małoruskie przysłowie: terpy kozacze, atamanom budesz, może i mnie jeszcze przed śmiercią Pan Jezus pozwoli kilka dusz dla Nieba pozyskać i samemu. choć maleńko, zasługi zebrać.
Kończę, żeby jeszcze parę listów tą porą w świat wysłać. Nowych fotografij niech się Ojciec jeszcze tak zaraz nie spodziewa, ale, jak tylko się da, zaraz takowe dam porobić i Ojcu wyślę. Wszystkim Was razem i każdego zosobna polecam opiece Matki Najśw. i bardzo proszę o modlitwy.