ogon gwiazdy, a nie uszkodził ich domów. Wszystkie te jednak astronomiczne domysły i środki ostrożności na nic się nie zdały, bo ani gwiazda sama, ani jej ogon dotychczas nie zleciał na ziemię... Wszystkie drogie MM. pozdrawiam i polecam piece Boskiego Serca i Najśw. Matki i bardzo a bardzo proszę o modlitwy.
List Ojca z dn. 25/II 1911, za który bardzo dziękuję, odebrałem 11/IV 1911. Nie mogłem odpisać zaraz następną pocztą, bo dawałem rekolekcje moim chorym; odprawiali bardzo gorliwie, więc mam w Panu nadzieję, że owoce bodaj jakieś będą z tych rekolekcyj. Przeczytałem uważnie »Katolicyzm w Rosji«, który mi Ojciec przysłał, i zdaje się mi, że obecnie jest tam gorzej, niż było przed ukazem o wolności wyznań — jak zwykle się dzieje — recydywa silniejsza od samej choroby. Szelmowska schizma strasznie łeb zadziera do góry. Szczerze jednak Ojcu mówię, że mnie to wcale nie odstręcza i trwam stale w moim zamiarze, a raczej powołaniu. Schizma potężna to tak, ale Matka Najśw. daleko potężniejsza to też tak, dlatego z najzupełniejszem poddaniem się woli Bożej czekam, proszę i ufam. Nie można dać za wygrane! Zobaczy Ojciec, że te wszystkie trudności do niczego nie posłużą, jak tylko do lepszego uwidocznienia potęgi i miłosierdzia Matki Najśw. Dowiedziałem się też, że niedawno był delegowany urzędnik do szczególnych poruczeń dla zbadania sprawy propagandy katolickiej w Moskwie i t. p.