Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/502

Ta strona została przepisana.

da: jakieś licho wtłoczyło się do rury wodociągowej i ani kropli wody nie mieliśmy przez dwa czy trzy dni. Rzecz jasna, że bez wody ani myśleć o wprowadzeniu tych biedaków, bo żadnego nie można było wprowadzić do domu inaczej, jak przez kąpiel. Malgasze wogóle znani są z nieochędóstwa, może sobie zatem Ojciec wyobrazić, w jakim stanie musieli być moi chorzy, z natury nie mający pojęcia o ochędóstwie, oprócz tego nie mający palców i pokryci ranami. A gdyby nawet było możliwem ich wejście bez poprzedniej kąpieli, to przecież strawę ugotować trzeba, a tu wody ani kropli. W sam dzień Wniebowzięcia dało się usunąć przeszkodę, woda nadeszła obficie, więc zaraz zagrzaliśmy kotły kąpielowe na drugi dzień rano i zaczęła się instalacja. Wanien mamy tylko cztery, w każdym oddziale zatem wyznaczyłem godziny dla kąpiących się, ale zwoływać ich nie było potrzeby, bo ci nawet, co byli naznaczeni na popołudniu, o godzinie 7 rano już czekali u bramy, żeby się nie spóźnić. Każdy z nich, po należytem omyciu gąbką od stóp do głowy i wypluskawszy się we wannie dowoli, przywdziewał odzienie zakładowe, jego numerem oznaczone, i szedł do przeznaczonego dlań mieszkania, a łachmany pozostawione przez nich, szły do dezynfekcji, potem do pralni, skąd wreszcie do rąk właścicieli.
Urzędy porozdawane, t. j. każda sala ma swego przełożonego i jego zastępcę, kucharze i kucharki, infirmarze i infirmerki, praczki i t. p. dygnitarze od pierwszego zaraz dnia każdy na swoim posterunku; regulamin i porządek dnia, t. j. podział godzin, zaprowadzony, na wszystko dzwonek daje