Czekałem na odpowiedź od Ojca, jak kania na deszcz, nie doczekawszy się, zabrałem się znowu do pisania w nadziei, że tym razem lepiej mi się powiedzie. Resztę fotografij nie posyłam Ojcu, bo jeszcze takowych nie mam; jak zwykle, od samego początku, przeszkody za przeszkodami spotykają mnie na każdym kroku we wszystkiem, tak też i co do forografji. Nic ja sobie nie robię z tych trudności, przeciwnie, dzięki Bogu, że takowych nie brak, i dziękuję za to ustawicznie Matce Najświętszej, bo to mnie upewnia, że będzie większa chwała Boża i pożytek dusz z tego szpitala, kiedy on, jak wogóle wszystkie dzieła Boże, napiętnowany krzyżykiem. Że Matka Najświętsza błogosławi swemu dziełu i opiekuje się nim, to widoczne, i mamy ustawicznie dowód tej łaskawości naszej Najświętszej Pani.
Rzeczy obecnie mają się tak: chorych bardzo maleńko, bo tylko 24, więcej narazie przyjąć nie mogę dla braku funduszu na utrzymanie. Da Bóg, że jałmużny nadejdą, wtedy i liczba chorych uroś-