Strona:Listy o Adamie Mickiewiczu.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.

W liście pobieżnym pisanym bez pretensyi nauczania, niepodobna obszerniéj traktować przedmiotu; gdyby się okoliczności zmieniły, gdyby życia wystarczyło, możnaby coś z tego zrobić; tak jak jest, pozostanie jako ślad myśli prostego robotnika.
Adam pyszny, Adam niewierzący, ach Boże, biedneż te sądy nasze! Kazimierz Brodziński, ów poeta który pisał kantaty dla Loży Massońskiéj, przed zgonem, jak wspomina Bohdan Zaleski w przedmowie do Posłania do Narodu, miał widzenie Chrystusa Pana i zmarł jak święty; Juliusz Słowacki heretyk, bo co on nie popisał, skonał na ręku przyjaciela, dziś arcybiskupa, Felińskiego, kapłana męczennika, przyjąwszy przenajświętszy Sakrament. Za Zygmunta Krasińskiego, w chwili jego konania, Pius IX w kościele świętego Piotra odprawiał modły, jako za najwierniejszego sługę Kościoła. Adam skonał namaszczony Świętym Olejem, o czém mówił mi ksiądz Ławrynowicz, który mu takowego udzielał, a ostatnie jego słowa były jakby echem z Patmos: «kochajcie się dzieci moje!»; i co tu prawić o herezyach? Że czasem wyobraźnia zaleci gdzieś w sfery ciemniejsze, którychby święty Tomasz z Acquinu nie potwierdził, to nic nie dowodzi; oceniając takich wieszczów, należy brać za miarę wiary nie wywody, ale ich konkluzye. Owóż w konkluzyach wszyscy nasi poeci są Chrześcianami, a zgonem Katolikami. Walka pojęć, burze duchowe, ale nad tém wszystkiém przewija się jak złoty baldachim procesyi Bożego Ciała, chorągiew z napisem: Za Boga, wiarę i ojczyznę. Nie bądźmy tak surowi dla poetów, bo gdyby przyszło pisma pisarzy Kościoła rozbierać, niejednokrotnie byśmy okresy na panteizm zakrawające napotkali.