Strona:Listy o Adamie Mickiewiczu.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

ów dzielny żołnierz i pisarz niepospolity; po drodze ubogie przekupki paryzkie zbliżały się jedna po drugiéj, dopytując się o rodzaj cierpień chorego; stawały, użalały się i odprowadzały wzrokiem daleko. Szlachetne istoty, jedna z nich parę franków, cały swój dzienny zarobek, wcisnęła w rękę choremu: «weź, weź moje dziecko».
Pan Adam cenił Dziekońskiego, toż samo Dembiński jenerał, Gorecki pułkownik i wszyscy którzy go bliżéj znali. Piszą o naszych rozdarciach, kłótniach, bójkach na emigracyi, ale o jednéj rzeczy zapominają, że kiedy szło o pomoc tułaczowi, nikt nie pytał z jakiéj ty partyi, ale służył, wedle możności, jak bratu; demokrata dźwigał arystokratę i nawzajem, Towiańczyk perorował, ale wyciągał ostatni grosz z kieszeni, księża nie odmawiali także pomocy; ten sam ksiądz Jełowicki, który wszystkich łajał, iluż nie dopomagał; w każdém odcieniu znajdowałeś ludzi najczcigodniejszych, wzory poświęceń i doskonałości serca. Alboż kiedyś historya opowie żywoty mężów takich jak: Seweryna Gałęzowskiego, Januszewicza, Hłuśniewicza, Korabiewicza, Ulrycha, Heltmana, Wysockiego jenerała, i tylu innych z demokrayi; Ostrowskiego, Olizara, Plichty, Alberta Grzymały, Ludwika Zwierkowskiego i innych ze stronnictwa księcia Adama. — Imiona przyjaciół ojca w literaturze poetycznéj formują jakby koło najpiękniejszych gwiazd naszych: Seweryn Goszczyński, Aleksander Chodźko, Nabielak, Wrotnowski, Gorecki. Stronictwa nie zgadzały się z sobą; zgoda na wszystkich punktach jest niemożebną, zdanie bowiem człowieka zależy od stanowiska z jakiego na rzecz się zapatruje; światło spada z téj strony na posąg więc jasny, z owéj cień się układa, więc ciemny, tam łagodnieje więc w półświetle, i każdy ma słu-