Bożego, czy umysłowe zboczenie? Zródeł jest już tyle, że na te pytania dokładniéj, wyraźniéj odpowiedzieć było można. Nie zadał sobie pytania Chmielowski, czemu ludzie rozumni, utalentowani, czemu geniusz Mickiewicza dał się porwać w wir mętnéj fali autora „Biesiady“. Nie mówi téż o tém Chmielowski, co zjawienie się Towiańskiego poprzedziło, nie wspomina o egzaltacyach poprzedzających Towiańskiego, o aberacyach na tle religijném we Francyi i innych krajach Europy; zapomniał téż widać i to dodać, że dziwaczne praktyki w obrzędach wolnych mularzy nie jednę dodały cegłę do téj budowy dziwactw religijno-filozoficznych.
Nie podobna téż pominąć zachwaszczenia języka takiemi wyrazami: „bytować“, „błyskawicował,“ „rozmówca,“ „przyszedł do przekonania“ itd. Mimo niedostatków i błędów, książka Chmielowskiego dla dojrzałych czytelników bardzo użyteczna.
Praca dr. Teofila Ziemby, rozdzielona na artykuły po różnych pismach umieszczone, tworzy całość i gdyby wszystko